Małgorzata S.
- Kobieta, 61 lat
- Pełny etat, Część etatu
- Doświadczenie: powyżej 5 lat
- Warszawa, Wawer
- Potwierdzona tożsamość
- Potwierdzony telefon
- Poprawnie rozwiązany test z podstawowej wiedzy o zdrowiu, higienie i bezpieczeństwie dziecka.
- Potwierdzony adres e-mail
Jestem 61 letnią matką trzech synów. Najstarszy adoptowany, jako siedmiolatek ma obecnie 40 lat. Średni skończył 36 lat. I najmłodszy, skończył właśnie 19 lat.
Jako niania podjęłam pracę w czerwcu 2018 roku. Było to moje pierwsze doświadczenie w pracy tego typu. Ponieważ z wykształcenia jestem położną, bardzo łatwo podjęłam taką decyzję. Zostałam w tej rodzinie po pierwszym spotkaniu podjąwszy się opieki nad tygodniowym dzieckiem urodzonym w planowanym cięciu cesarskim i z bardzo małą wagą urodzeniową. Zaakceptował mnie pies! Tak, tak. Naprawdę to było istotne. Potem dziecko, dziewczynka. A dopiero mama i na końcu tata mógł się wypowiedzieć. Zostałam do dziś do odbioru ze szkoły dla zaspokojenia tęsknoty za mną lub dla wypoczynku rodziców z nocowanką u mnie. Dziewczynka jest dla mnie, jak wnuczka. A po trzech synach to istny skarb. Każda kolejna dziewczynka była cudowna i wyjątkowa.
Ostatni rok pracowałam z polecenia 6 letnim chłopcem w rekonwalescencji po bardzo inwazyjnej chorobie. Z racji tych obciążeń spędzaliśmy mnóstwo czasu w domu, gdzie po prostu musiało być kreatywnie:)
Podejmując się pracy, jako niania wyszłam z założenia, że mój wkład w opiekę powinien być zgodny ze sposobem wychowania rodziców dziecka. Moim zdaniem nie da się tego zrobić jeżeli ma się inne podejście niż rodzice. Jestem zwolennikiem bliskościowego podejścia do dzieci z nutką zasad Montessori. W zabawie podążam za spontanicznie działającym dzieckiem dbając o jego bezpieczeństwo. Jeżeli jest zgoda rodziców zabieram dziecko na plac zabaw czy salę zabaw, basen, rower, hulajnogę. A zimą oczywiście na sanki czy łyżwy. Preferuję zabawy na świeżym powietrzu bez względu na pogodę (oczywiście z umiarem w zimie do-10°C i z odpowiednio ubranymi dziećmi, kalosze to przecież podstawa przy eksplorowaniu kałuży). Jednak praca z ciastoliną, piaskiem kinetycznym, pędzelkiem czy z paluszkami w farbie to bardzo ważna i potrzebna sprawa, którą lubię tak samo, jak dzieci. I jest przecież pomocna w uniknięciu zaburzeń sensorycznych lub w ich eliminacji. Operowanie nożyczkami też jest przecież istotne. Takich czynności trzeba się nauczyć w zabawie. Oprócz tych typowych w/w do zabawy materiałów, proponuję zabawy z wykorzystaniem ogólnie dostępnych materiałów, jak mąka, cukier, sól, fasola, ryż, kasza czy garnki, miski, sztućce, pudełka, torby, poduszki, koce, krzesła (trzeba przecież zrobić domek, rakietę czy samochód z kartonu). Jeżeli jest zgoda rodziców jeździmy do muzeum, teatru, kina, czy na zajęcia sensoryczne, plastyczne oraz umuzykalniające od najwcześniejszych miesięcy życia.
Dotychczas trafiam do rodzin bardzo aktywnych zawodowo rodziców. Dlatego podróżowałam z dziećmi samochodem, aby skrócić czas rozstania z rodzicami z racji ich służbowych wyjazdów, jeździliśmy po prostu za nimi;) Jeździmy również, aby pobawić się w Parku Dinozaurów, na Farmie Iluzji czy, aby poprzytulać i nakarmić zwierzęta w mini zoo. Z racji dużej aktywności zawodowej rodziców mnóstwo czasu spędzałam z dziećmi w ich domach rodzinnych bez rodziców, jak również w moim domu. Spędzaliśmy razem czas na urlopach, weekendach, imprezach rodzinnych czy pojedynczych wieczorach.
Wszystko to trzeba połączyć z rozsądną opieką, pamiętając o zaspokajaniu potrzeb fizjologicznych, emocjonalnych i rozwojowych dziecka.
Dzieci uwielbiam od zawsze.
Jestem osobą ciepłą, komunikatywną, serdeczną i kreatywną oraz aktywną (jeżdżę na rowerze, hulajnodze, nartach, snowboardzie, łyżwach, nurkuję od 1999r, pływam kajakiem i łódką),
- Polski / Ojczysty
- Średnie
- Policealne Studium dla Położnych
Prawo jazdy